"Obecność",
bodaj najlepszy horror 2013 roku, doczekał się swojego spin-offu. John
Leonetti, autor zdjęć do wspomnianego filmu, poświęcił swój dreszczowiec
znanej z oryginału demonicznej lalce Annabelle. Efektem jego pracy jest
zupełne przeciwieństwo "Obecności" Jamesa Wana. Tam napięcie z biegiem
wydarzeń systematycznie rosło, w "Annabelle" prawie go brak.
Leonetti operuje dobrze znanymi kliszami. Wprawdzie Wan również używał
sprawdzonych chwytów, robił to jednak jako wprawiony rzemieślnik. Twórcy
"Annabelle" tego warsztatu już brakuje, chyba że mowa o zdjęciach – na
tym fachu Leonetti zna się jak mało kto w kinie grozy. Ale cóż po tym,
skoro przez większość filmu zamiast podskakiwać na fotelu z szeroko
otwartymi oczami, powoli się w niego zatapiamy a powieki zaczynają się
robić coraz cięższe? Jeśli już "Annabelle" dostarcza nam jakiś silnych
emocji, to raczej rozbawienia niż strachu, bo film upchany jest całą
masą naiwności i nieudolnie poprowadzonych scen.
Upiorna lalka może niepokoić swoim wyglądem, ale jej diaboliczne siły
to już istny pastisz. Bluźniercze działania Annabelle sprowadzają się
do... włączania maszyny do szycia, zakłócania odbioru telewizora, czy
też prażenia kukurydzy na kuchence. Z czasem jednak drzemiące w niej zło
zaczyna przejawiać się w bardziej przerażających aktach i tu już
czasami można się złapać na tym, że nieco mocniej łapiemy się oparcia
fotela.
Historia w filmie rozgrywa się kilka dekad temu i opowiada o młodym małżeństwie, które wpierw zostaje zaatakowane przez członków sekty, potem straszone jest przez tytułową lalkę, ostatecznie zostaje nawiedzone przez samego diabła. W tym wszystkim odnajdziemy kilka odniesień do klasycznych horrorów – już sama Mia, główna bohaterka, która zastanawia się czy to co widzi jest prawdą czy zwykłym złudzeniem, przypomina słynną Rosemary Woodhouse. Nieśpieszne tempo akcji również zdaje się być ukłonem w stronę kina grozy sprzed lat, jednak trzeba znaleźć ten punkt, w którym stopniowe budowanie klimatu nie przerodzi się w nudę. Leonettiemu się to nie udało.
Historia w filmie rozgrywa się kilka dekad temu i opowiada o młodym małżeństwie, które wpierw zostaje zaatakowane przez członków sekty, potem straszone jest przez tytułową lalkę, ostatecznie zostaje nawiedzone przez samego diabła. W tym wszystkim odnajdziemy kilka odniesień do klasycznych horrorów – już sama Mia, główna bohaterka, która zastanawia się czy to co widzi jest prawdą czy zwykłym złudzeniem, przypomina słynną Rosemary Woodhouse. Nieśpieszne tempo akcji również zdaje się być ukłonem w stronę kina grozy sprzed lat, jednak trzeba znaleźć ten punkt, w którym stopniowe budowanie klimatu nie przerodzi się w nudę. Leonettiemu się to nie udało.
To nie jest
tak, że zamiast horroru dostajemy komedię. Dla mniej wymagających widzów
"Annabelle" może się okazać porządną dawką adrenaliny. Schematy,
którymi żongluje Leonetti w większości wypadków nie grają ze sobą, ale
niektóre elementy udaje się twórcom spójnie połączyć. Film jednak
pozostaje w cieniu "Obecności" i wiele mu brakuje, żeby z niego wyjść.
Źródło: http://stopklatka.pl/recenzje/-/135973451,-annabelle-diabel-tkwi-w-lalcehttp://stopklatka.pl/recenzje/-/135973451,-annabelle-diabel-tkwi-w-lalce
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz